Terapia chronicznego wstydu: perspektywa relacyjna i neurobiologiczna
Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2019
Teoria chronicznego wstydu to rezultat wieloletnich doświadczeń klinicznych Patricii A. DeYoung. Autorka pokazuje, jak rozpoznać ten rodzaj wstydu i jaki ma on wpływ na życie człowieka. Okazuje się, że chroniczny wstyd ma związek z brakiem wrażliwości dorosłych na emocje i świat wewnętrzny dziecka, czyli gdy dorosły patrzy na dziecko niejako „z zewnątrz”. W ten sposób, jak pisze autorka, dziecko jest uprzedmiotowiane. „Siła zawstydzającego spojrzenia wyjaśnia, dlaczego niektórzy przez całe życie uporczywie unikają kontaktu wzrokowego lub pragną wręcz być niewidzialni.” 1
W literaturze psychoanalitycznej wstyd, patologiczny narcyzm i zaburzona samoocena są ze sobą ściśle związane. Patricia DeYoung zauważa, że wstyd i nacyzm łączy relacja przeciwieństwa: wstyd to negatywne przeżycie siebie. Kiedy widzimy znaczną różnicę między dwoma obrazami siebie czyli idealnym obrazem własnej osoby a jej odbiorem przez osoby postronne a zwłaszcza osoby-autorytety - czujemy wstyd. Wstyd jest zatem, jak pisze Patricia DeYoung, ciemną stroną narcyzmu i pojawia się, gdy przeżywamy nasze „prawdziwe Ja” jako niedostające do ideału.
Autorka zauważa dalej jako terapeutka, że wielu jej klientów cierpiących na uporczywy, dręczący ich od dziesięcioleci wstyd, zaprzecza, jakoby rodzice lub bliscy otwarcie ich zawstydzali. Nie pamiętają sytuacji z dzieciństwa, kiedy czuli wstyd, ale wiedzą, że na skutek połączenia natarczywości i niedostępności opiekunów ich „uczuciowe Ja” doświadczyło całkowitego braku emocjonalnego współbrzmienia.2 Innym uczuciem, które również może towarzyszyć, jest uczucie wstrętu. Wszyscy wolimy czuć przyjemność niż wstręt. Każde dziecko będzie się starało tak kształtować relacje z otoczeniem, by móc o sobie myśleć jako o kimś dobrym i przyjemnym, niż złym i odrażającym.
Okazuje się, że prawa półkula naszego mózgu, która jest ściśle połączona z ciałem i układem nerwowym – przetwarza nie tylko bieżące emocje, ale również uczucia zapamiętane przez ciało i zapisane w pamięci relacyjnej. To jej zawdzięczamy pasję, kreatywność i wyobraźnię, to w niej przebiegają procesy pierwotne i nieświadome.3 Jest to również miejsce, gdzie może zachodzić masywne odcięcie się od emocjonalnego i relacyjnego stresu.
Dzięki prawopółkulowej samoakceptacji, zbudowanej na doświadczeniu bycia akceptowanym jako ktoś niedoskonały, ale zasługujący na miłość, dziecko lub dorosły uczy się poczucia winy i wyrzutów sumienia. Osoba cierpiąca na chroniczny wstyd nie jest w stanie czuć się „dobrym człowiekiem, który źle postąpił”. Jak pisze autorka, myśl o tym, że taka osoba zawiniła, może być dla niej nie do przyjęcia – to po prostu nie mogło się zdarzyć.4
Książka zawiera liczne opisy przypadków i propozycje rozwiązań, jak rozpoznać ów chroniczny wstyd i co można z nim zrobić w praktyce, by uporządkować swoje relacje z innymi, poczuć się wolnym, czy poczuć spokój wewnętrzny.
Autorka podpowiada, że postawa żartobliwości może być nieoceniona, a z drugiej strony nie powinna być traktowana jako błaha. Zarazem nie oznacza braku powagi w traktowaniu problemu.
Zapraszam to tej pouczającej lektury.
W literaturze psychoanalitycznej wstyd, patologiczny narcyzm i zaburzona samoocena są ze sobą ściśle związane. Patricia DeYoung zauważa, że wstyd i nacyzm łączy relacja przeciwieństwa: wstyd to negatywne przeżycie siebie. Kiedy widzimy znaczną różnicę między dwoma obrazami siebie czyli idealnym obrazem własnej osoby a jej odbiorem przez osoby postronne a zwłaszcza osoby-autorytety - czujemy wstyd. Wstyd jest zatem, jak pisze Patricia DeYoung, ciemną stroną narcyzmu i pojawia się, gdy przeżywamy nasze „prawdziwe Ja” jako niedostające do ideału.
Autorka zauważa dalej jako terapeutka, że wielu jej klientów cierpiących na uporczywy, dręczący ich od dziesięcioleci wstyd, zaprzecza, jakoby rodzice lub bliscy otwarcie ich zawstydzali. Nie pamiętają sytuacji z dzieciństwa, kiedy czuli wstyd, ale wiedzą, że na skutek połączenia natarczywości i niedostępności opiekunów ich „uczuciowe Ja” doświadczyło całkowitego braku emocjonalnego współbrzmienia.2 Innym uczuciem, które również może towarzyszyć, jest uczucie wstrętu. Wszyscy wolimy czuć przyjemność niż wstręt. Każde dziecko będzie się starało tak kształtować relacje z otoczeniem, by móc o sobie myśleć jako o kimś dobrym i przyjemnym, niż złym i odrażającym.
Okazuje się, że prawa półkula naszego mózgu, która jest ściśle połączona z ciałem i układem nerwowym – przetwarza nie tylko bieżące emocje, ale również uczucia zapamiętane przez ciało i zapisane w pamięci relacyjnej. To jej zawdzięczamy pasję, kreatywność i wyobraźnię, to w niej przebiegają procesy pierwotne i nieświadome.3 Jest to również miejsce, gdzie może zachodzić masywne odcięcie się od emocjonalnego i relacyjnego stresu.
Dzięki prawopółkulowej samoakceptacji, zbudowanej na doświadczeniu bycia akceptowanym jako ktoś niedoskonały, ale zasługujący na miłość, dziecko lub dorosły uczy się poczucia winy i wyrzutów sumienia. Osoba cierpiąca na chroniczny wstyd nie jest w stanie czuć się „dobrym człowiekiem, który źle postąpił”. Jak pisze autorka, myśl o tym, że taka osoba zawiniła, może być dla niej nie do przyjęcia – to po prostu nie mogło się zdarzyć.4
Książka zawiera liczne opisy przypadków i propozycje rozwiązań, jak rozpoznać ów chroniczny wstyd i co można z nim zrobić w praktyce, by uporządkować swoje relacje z innymi, poczuć się wolnym, czy poczuć spokój wewnętrzny.
Autorka podpowiada, że postawa żartobliwości może być nieoceniona, a z drugiej strony nie powinna być traktowana jako błaha. Zarazem nie oznacza braku powagi w traktowaniu problemu.
Zapraszam to tej pouczającej lektury.
KM
1. Por. P.A. DeYoung, Terapia chronicznego wstydu : perspektywa relacyjna i neurobiologiczna, Kraków 2019, s. 60
2. Tamże, s. 73
3. Tamże, s. 78
4. Tamże, s. 95