ale jest warszawaJoanna Rolińska
Ale jest Warszawa: rozmowy
Warszawa, The Facto, 2014

Autorka, Joanna Rolińska we wstępnym, krótkim rysie porównała Warszawę z lat siedemdziesiątych XX w. z kolejnymi dekadami. Wszystko w tej książce opiera się na wspomnieniach. Do refleksji zaproszeni zostali wybitni ludzie związani z Warszawą.
 
Znana aktorka, Danuta Szaflarska, pytana o przedwojenną Warszawę, odpowiedziała, że nie tyle ważna była uroda miasta, co jej atmosfera. Warszawska ulica miała wdzięk, urok i dowcip. Taka była również paradoksalnie w czasie okupacji hitlerowskiej, co dobrze oddał film "Zakazane piosenki". Paryżem północy nazywano Warszawę przed wojną za elegancję i szyk. Musiałam kupować w każdym sezonie nowy kapelusz, wiosenny, jesienny, zimowy lub letni. Przy naszych skromnych możliwościach finansowych chodziło się na ulicę Żabią, koło Hali Mirowskiej. To była taka ulica, gdzie jeden obok drugiego były sklepy z kapeluszami, można się było tam targować.* Starówka przed wojną była dzielnicą nędzy...

Bogdan Tomaszewski, dziennikarz, tenisista, świetny komentator sportowy, wspominał w książce swoje dzieciństwo i młodość w Warszawie, np. na obarczonym raczej złą reputacją Czerniakowie. Bo choć przed wojną na Czerniakowie różne rzeczy się działy, byli na przykład nożownicy. Rodzice bardzo to przeżywali i denerwowali się, gdy wracaliśmy późno. Ale przecież miały miejsce takie scenki: Któregoś wieczoru ktoś dzwoni (...) za drzwiami stoi andrus czerniakowski: >>Pani inżynierowo, niech pani się nie denerwuje o synków, którzy tutaj krążą po Czerniakowie, oni są nasi, im włos z głowy nie spadnie. Moje uszanowanie<<. Bogdan Tomaszewski mówił Rolińskiej o walce, nauce i ... sporcie w czasie okupacji, o swoim udziale w Powstaniu Warszawskim na Starówce. Na pytanie czego brakowało powojennej Warszawie, potwierdził diagnozę Danuty Szaflarskiej: Brak wdzięku i elegancji ludzi.

Nieżyjący już aktor, Gustaw Holoubek, wyznał w książce, że był „krakowiaczkiem” a przybył do Warszawy by grać. Zetknięcie ze stolicą było anegdotyczne ...zajechałem na dworzec kolejowy Warszawa Zachodnia i doszedłem pieszo na Krakowskie Przedmieście z zamiarem udania się do Ministerstwa Kultury, wstąpiłem przedtem do fryzjera w Bristolu. Był tłum ludzi, czekałem dwie godziny, w końcu zasiadłem w fotelu, fryzjer zamachał przede mną prześcieradłem, nagle stanął w pół gestu i powiada: >>Kto pana strzygł?<<. Odpowiadam: >>w Krakowie się strzygłem<<. A on: >>Z tą głową nie da się nic zrobić, proszę pana!<<. I mnie wyrzucił...

Serdecznie zapraszam do lektury.
KM

* Por. J. Rolińska, Ale jest Warszawa: rozmowy, Warszawa 2014, s. 20