bieszczadyStanisław Kryciński
Bieszczady: od Komańczy do Wołosatego
Rzeszów, Wydawnictwo Libra, 2018.


Pragnę zaproponować wędrówkę po Bieszczadach przy pomocy lektury książki Stanisława Krycińskiego pt. „Bieszczady: od Komańczy do Wołosatego”. Choć jest to już drugie jej wydanie, to dla tych, którzy nie znają tego tytułu polecam serdecznie. Każdy, kto był w Bieszczadach na pewno czasem zastanawiał się nad niezwykłymi nazwami miejsc, które tam się napotyka. Autor dostarcza bardzo dużą dawkę historii związanej z tymi urokliwymi górami, zapoznaje nas z etymologią nazw własnych.


Nie wiadomo skąd pochodzi sama nazwa pasma górskiego „Bieszczady”. Beskid to zapewne słowo pochodzenia germańskiego. Autor domniemywa, że nazwa pochodzi z czasów, gdy wędrowali tędy Goci lub Longobardowie. Nazwa góry „Halicz” ma w swoim składzie cząsteczkę „hall” czyli z celtyckiego „sól”. W każdej z nazw bieszczadzkich pobrzmiewają słowa ruskie, polskie, węgierskie, rumuńskie, niemieckie czy bardziej egzotyczne jak np. alańskie 1.

Do kolekcji nazw zabawnych, ale tak naprawdę związanych z obronnością, które można spotkać w dolinie Osławy, należy Koci Zamek znajdujący się na terenie wsi Poraż. Wzniesienia o tej nazwie można spotkać od Sądecczyzny po Bieszczady. Zdaniem badaczy są pamiątką po pobycie na tych ziemiach odłamu Husytów – Taborytów. „Koczy” czy „kotczy” zamek z czasem zmienił się w Koci Zamek. Słowo „kocz” z czasem wyszło z użycia, a oznaczało rodzaj wozu bojowego, używanego przez Taborytów, których król Władysław Jagiełło najmował do walki z Krzyżakami 2.

Książka jest kopalnią wiedzy o ludziach związanych z Bieszczadami np. o Wincentym Polu, jako o prekursorze badań etnograficznych.
Choć ilustracje w proponowanej lekturze są czarno-białe, to jednak warstwa literacka jest niezwykle barwna.

Zapraszam do lektury.

KM
 
1. Por. S. Kryciński, Bieszczady: od Komańczy do Wołosatego, Wyd. 2, Rzeszów 2018, s.8
2. Tamże, s. 34