Okładka książki Łukasza Barysa „Kości, które nosisz w kieszeni”. Spotkanie DKK 21 listopada 2022
 
Przy okazji omawiania książki Łukasza Barysa, odkryłam nowy ciekawy aspekt Dyskusyjnego Klubu Książki. Idąc na spotkanie nie byłam przekonana do tej pozycji, ale po pierwszych krytycznych uwagach pod jej adresem, gładko weszłam w rolę obrończyni i entuzjastki. Przyczyna tej zaskakującej metamorfozy nadal stanowi dla mnie tajemnicę :) Jednak parę miesięcy po lekturze wciąż mam żywo w pamięci świat i postaci z "Kości, które nosisz w kieszeni".

Światem w ujęciu geograficznym są tu Pabianice, ale przedstawione nie tylko przez pryzmat miejsca - architektury, ale i różnych wydarzeń; tych prawdziwych, tych trochę zmodyfikowanych i zupełnie fikcyjnych, przez co owo miasto stanowi bardziej kolejną postać, niż miejsce akcji. Czasowo, świat, w którym toczy się akcja, to ostatnia dekada naszego wieku (jeżeli akcją można nazwać proces dorastania), ale z licznymi spojrzeniami w mniej i bardziej odległą przeszłość. Świat w końcu to nieustanne wzajemne przenikanie się życia i śmierci, w stopniu tak intensywnym, że aż przyprawia miejscami o dyskomfort.

Narratorka, nastolatka Ula, ucieka od uciążliwości codziennego życia, trudnych relacji rodzinnych, biedy i wynikającego z niej uczucia niedopasowania w szkole w świat umarłych. Fantazjuje o nich i przebywa na cmentarzach znacznie częściej, niż jest to przewidziane przez normę dla młodej dziewczyny. Wszystkie postacie z otoczenia Uli i te stworzone przez jej wyobraźnię poznajemy z jej punktu widzenia, przez pryzmat śladów, które odcisnęły w jej wrażliwości. Dlatego nie jestem do końca przekonana czy to bohaterowie wszystkich planów są barwni, czy to filtr Uli jest tu kluczowy, to na co patrzy i jak patrzy.

Narracja powieści nie jest to mocno osadzona w realiach – prosty język miesza się tu z błyskotliwymi metaforami, prostolinijność z przenikliwością a naiwność z dojrzałością. Przeplatają się zatem aspekty, które zazwyczaj oddzielamy grubą kreską, jak życie od śmierci.

Choć miałam po lekturze lekki "dołek", spowodowany wrażeniem niemożności wyrwania się Uli z zaklętego kręgu biedy i braku perspektyw, w czasie naszej klubowej dyskusji naszła mnie myśl, że z taką umiejętnością łączenia świata realnego z wizjami, jawy ze snem, dziewczyna może mieć w przyszłości spore szanse na literacki Paszport Polityki ;) Warto przeczytać "Kości, które nosisz w kieszeni" Łukasza Barysa, chociażby dla dużej niebanalności wybranej przez autora narracji i fantastycznego języka.

Agata Lipko