Spotkanie DKK 19 marca 2012
Dokumentacja, na której się opiera Joanna Olczak-Ronikier w biografii, jest skromna: pamiętniki słynnego pediatry, wspomnienia żyjących znajomych, listy. Autorka stara się przedstawić etapy, jakie przeszły kolejne pokolenia rodziny Goldszmitów. W czasach przedwojennych zasymilowani Żydzi wstydzili się swojej przeszłości, uciekali od ortodoksyjnego fanatyzmu, chcieli być Polakami. I choć w rodzinie, w której wychował się Henryk Goldszmit, znany później jako Janusz Korczak, nie przestrzegano rygorystycznie tradycji żydowskich, to jednak te korzenie dość głęboko tkwiły w mentalności Starego Doktora. Ale dla niego nie było to sprawą aż tak istotną.
Wielką siłą Korczaka był dar marzeń – jedyną deską ratunku w chwilach rozpaczy. Zdawał się wiecznym chłopcem żyjącym w świecie magii niczym Piotruś Pan. Obraz Korczaka stworzony przez Olczak Ronikier to obraz człowieka bez końca oddanego drugiemu człowiekowi, temu najmniejszemu, najbardziej bezradnemu:
"Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. – Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka".
I ten obowiązek do końca swego życia ciążył nad Doktorem, aż do momentu, gdy zamknęły się za nim drzwi pociągu do Treblinki.
Recenzja książki "Korczak : próba biografii" - Robert Frączek
Korczak - próba biografii - Joanna-Olczak Ronikier czyli by świat był lepszy.
Córka widząc tytuł pytała: czemu próba? Przecież skoro już napisała to znaczy, że się udało... I nie potrafiłem jej tego wyjaśnić. Bo przecież to dobra książka i co ważne w biografii daje możliwość troszkę innego spojrzenia na tę postać. Czy udało się zachować obiektywizm i nie ubarwić postaci i czasów w jakich Korczak żył - tu bym się spierał. Ale i tak to ciekawa książka i wnosząca trochę nowego światła. W końcu ile osób wcześniej tak głęboko analizowało pamiętniki wielkiego pedagoga? Od razu przyznaję się, że ja nie. Dlatego pomysł, by całość biografii oprzeć i mocno podbudować słowami samego Korczaka był świetny. Słowa autobiografii pisane wszak już w getcie mają niesamowicie smutny i gorzki wydźwięk, przez to cała praca p. Olczak-Ronikier ma taki smak. Oto lekarz, pedagog, pisarz (o czym rzeczywiście jakoś chyba zapomnieliśmy), postać przekraczająca nie tylko swoje środowisko, ale i czasy w jakich żył. Człowiek, który życie poświęcił temu aby uczynić życie dzieci szczęśliwszym, sam swoje szczęście odpuścił, jakby ono nie było ważne.
Autorka swoją opowieść poświęca nie tylko Korczakowi - to jednocześnie opowieść o losach polskich Żydów. O tych, którzy walczyli o swą odrębność kulturową, swoje prawa do odmienności, izolowali się i o tych, którzy czuli się przede wszystkim Polakami i pragnęli różnice między nacjami zacierać. Jak trudno było iść tą drugą drogą, będą narażonym na brak akceptacji zarówno jednych jak i drugich - dla Żydów będąc tym, który porzuca wiarę ojców i tradycję, przez Polaków zawsze będąc traktowanym podejrzliwie. Korczak też niejednokrotnie był narażony na różne tego typu opinie, ataki, osądy. Ciekawe, że autorka mocno podkreśla to iż rodzina Goldszmitów nigdy nie wstydziła się swoich korzeni, poddaje pod wątpliwość tak często przytaczaną jako pozytywną asymilację rodziny, każe nam na nowo troszkę ją ocenić. Obraz tamtych czasów, różnych środowisk, które miały wpływ na atmosferę w II Rzeczpospolitej może wydawać się trochę jednostronnie odmalowany, ale trudno zaprzeczyć, że takie sytuacje nie miały miejsca. Bardziej drażniły mnie miejsca gdy w sposób dziwny autorka próbowała odnosić to co było do czasów obecnych - malowanie prawicy i konserwatystów jako diabłów wcielonych, a lewicy jako tych świadomych, czułych na kwestie społeczne, wspierających różnokulturowość i niwelujących podziały społeczne. Mając w głowie dalsze losy różnych ludzi, ich decyzje, działania trudno mi zachować jakąś sympatię do malowanych w takich kolorach środowisk lewicowych.
Korczak mimo swojej sympatii do takich poglądów i znajomości w tych kręgach nigdy specjalnie nie afiszował się z nimi i raczej publicznie ich nie ogłaszał. Polityka go nie interesowała. Widział jak wiele zła ona przynosi niezależnie od tego jaka opcja się nią zajmuje. On wolał naprawiać to co widział jako problemy społeczne w inny sposób niż na barykadach. To chyba nie tylko kwestia trudnych doświadczeń osobistych w trakcie wojny (również obserwacji jak wyglądało wprowadzanie raju na ziemi przez komunistów), ale osobowości, charakteru społecznika. Zarówno jego publikacje, praca w szpitalu, opiekowanie się sierotami żydowskimi, potem pomoc w budowaniu podobnych sierocińców również dla dzieci polskich (ze środowiskami socjalistycznymi), kształcenie przyszłych kadr pedagogicznych - to wszystko wskazuje jak ten wielki idealista bardzo pragnął przekładać to co czuł w czyny, jak bardzo pragnął zmieniać świat. Gdyby dziś uczynić taką postać kimś decyzyjnym moglibyśmy spodziewać się wielkich zmian, wtedy jego głos choć słuchany, często był traktowany jako pomysły utopisty, a działania widziane w wąskim zakresie (to tylko dla środowisk żydowskich), bez chęci ich kopiowania lub wspierania.
Kolejna rzecz, która mnie w tej książce zaciekawiła to życie duchowe Korczaka. Wydawało by się racjonalista i sceptyk, a tu odnajdujemy go nie tylko jako kogoś kto walczył o to by życie wychowanków nie było pozbawione elementów religijności, ale też jako kogoś kto interesował się teozofią, medytacjami, należał do loży masońskiej. Dużo dowiadujemy się nie tylko o jego życiu prywatnym (którego prawie nie miał), ale też o psychice. To chyba najbardziej fascynujący kawałek tej lektury - jak dużo rozgoryczenia, niezrozumienia, niemocy doświadczał ten człowiek. Jego depresja, skrytość, lęki, bezradność powracają w wielu miejscach jego życia. Sukcesy dawały mu niewiele radości, bo wciąż był świadom ile jeszcze jest do zrobienia, tym bardziej porażki bolały strasznie.
Smutna to powieść. I nie tylko dlatego, że wiemy jak skończyło się życie jej bohatera. Ta nostalgia, walka o nadzieję dla innych, gdy samemu często jej się nie dostrzega (dopiero po tej lekturze mocno uświadomiłem sobie jak smutno zwykle kończą się jego opowieści dla dzieci) jest tu obecna na każdej stronie.
Czy dzięki tej pozycji lepiej zrozumiemy Korczaka? Pewnie tak. Warto przyglądać się całej jego działalności, bo skupianie się na bohaterstwie w getcie bardzo spłyca tę postać. Ostatnia lata, ta decyzja o wyjściu do transportu była po prostu naturalnym odruchem i kontynuacją jego życia, wcześniejszych wyborów. Jakże mógł zostawić tych, którym poświęcił całe życie?
Dużo refleksji, sporo obrazów, różnych cytatów zostaje w głowie po tej książce. Aż trudno to wszystko zawrzeć w krótkiej notce. Więc tylko gorąco Was zachęcam do przeczytania tej biografii. Postać nietuzinkowa, warto ją odkrywać na nowo, wracać również do różnych jego pism dotyczących wychowywania, rozwoju dziecka.
Idealista, marzyciel, czy pesymista i gorzki realista? Tu możemy sobie te pytania zadać sami - to nie pomnik, ale realny człowiek ze swoimi słabościami. Ale dzięki nim też jeszcze bardziej widzimy jego wielkie serce i umysł.
"Winniśmy uczyć dziecko nie tylko cenić prawdę, ale i rozpoznawać kłamstwo, nie tylko kochać, ale i nienawidzić, nie tylko szanować, ale i pogardzać, nie tylko godzić się, ale i oburzać, nie tylko ulegać, ale i buntować się".