madameSpotkanie DKK 16 kwietna 2012

libera madame Prosta historia, osadzona w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Opowiedziana w taki sposób, że trzeba powoli czytać każde słowo, żeby nie utracić myśli Antoniego Libery. Opowieść wcale nie o miłości... raczej o fascynacji, wręcz obsesji. O pierwszym uczuciu osiemnastoletniego chłopca, który pragnie poznać życie osobiste nowej dyrektorki szkoły. Tajemnicza, oryginalna, piękna i zimna – istna Królowa Śniegu, postrach większości uczniów.

Prób przejścia na inny poziom relacji jest wiele, można wymienić chociażby napisanie eseju "Pieśń Wodnika i Panny", dotyczącego znaków zodiaku i ukrytych w nich symboli męskości i żeńskości, celowe narażenie się prowadzącej zajęcia, by zostać z nią po lekcjach czy przeprowadzenie małego wywiadu o przeszłości Madame, a nawet posunięcie się do śledzenia!

Pisarz chyba za punkt honoru postawił sobie wyjątkową dbałość o język – przypomina znane z dwudziestowiecznych powieści struktury, wzbogaca słownictwo o nieobecne we współczesnej literaturze słowa.

Czy czytając tę książkę, nie uderza sztuczność kreacji bohatera? Kto z nas w wieku szkolnych lat był tak perfekcyjny, dojrzały i elokwentny? Takiej ilości cytatów, kryptocytatów, nawiązań nie ma chyba nigdzie indziej w literaturze polskiej - jednak czy aby stanowi to atrybut powieści? Ocenę pozostawiam czytelnikowi.

Recenzja książki "Madame" - Agnieszka Kowalczyk

Postanowiłam napisać parę słów o książce omawianej ostatnio w naszym klubie. Nie stworzę profesjonalnej recenzji, będzie to jedynie moja indywidualna interpretacja. Głównym powodem tego jest strach przed fanami autora czy zwolennikami powieści. No bo cóż... szczerze, to mnie osobiście ta książka nie przypadła do gustu. Racja, jest to dzieło nadzwyczajne, wybitne, nagradzane i nominowane w wielu konkursach literackich. Ale co wywołało we mnie największy niesmak? Fenomen bohatera powieści. Rozumiem, że istnieją tacy ludzie – wręcz idealni, zdolni, posiadający szeroki zakres wiedzy i zainteresowań, umiejący wyjść z każdej opresji, mający odpowiedź na każde pytanie. Ale jest to niebywale rzadkie.

Bohater/narrator powieści to jedynie maturzysta, a tak doskonale radzi sobie w trudnych, bądź, co bądź, czasach. Nie dość, że fanatycznie „tropi” przeszłość swojej nauczycielki, to w dodatku udaje mu się uzyskiwać ogrom informacji (które w dzisiejszych, „łatwych” (?) czasach niemożliwością jest uzyskać od ręki), dostaje się do elitarnej grupy romanistów (skąd czerpie dodatkowe informacje o swojej Madame, a nawet podgląda za pomocą lornetki jej poczynania z dyrektorem (dodając tym samym pole do popisu dla wyobraźni czytelnika i oceny zachowania „wyzwolonej” nauczycielki).

Narrator jest bardzo inteligentny, zdolny, oczytany, i robi wszystko, by pokazać ‘swojej’ Madame, że ma do czynienia z wyjątkowym uczniem, a nie tylko platonicznie zakochanym małolatem.

Madame to kobieta wolna (niezamężna), ale również wolna w rozumieniu niezależna, pewna siebie, inteligentna, wykształcona, zawsze zadbana, reprezentująca elegancję świata Zachodu (drogie francuskie perfumy, dopasowane ubrania). Wyróżniała się w szkolnym tle pod względem obycia, urody, sposobu mówienia.

Autor powieści często cytuje fragmenty wybitnych dzieł literackich i filozoficznych. Niestety, ale mnie te wstawki wytrącały z rytmu, i często gubiłam wątek. Szacunek dla wiedzy i pasji autora, jednak mnie taka forma i kompozycja nie oczarowała.

Powieść może być jednak doskonałym źródłem wiedzy o czasach komunizmu, jak i życiorysach kilku ważnych postaci świata literatury, filozofii i sztuki (np. Joanna i Artur Schopenhauer).
Inteligencja narratora, albo erudycja autora mogą być ze sobą łączone, w moim mniemaniu oczywiście. Nie podważam zdolności autora, jednak jak na bohatera powieści, narrator wydaje mi się być podejrzany z tą swoją wybitnością.

„Madame” jako powieść wydaje się być doskonałą prowokacją do dyskusji. Znajdzie swoich zwolenników i przeciwników. Ja wiem, że już po tę pozycję nie sięgnę. Głównym powodem jest na pewno przywoływanie nudnych fragmentów dzieł, czy cytatów, których nawet nie mogłam, mimo usilnych chęci, porównać, czy „zmetaforyzować” z czytanym tekstem, czy postacią.