Spotkanie DKK 30 października 2012
coverbig Powieść Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata", nie poddaje się jednoznacznym interpretacjom. Utwór odnosi się do rzeczywistości rosyjskiej sprzed trzydziestu lat - obraz totalitarnego państwa. Fabuła wtopiona w filozoficzne rozważania o zmaganiu się dobra ze złem. Nawet odrealnione, fantastyczne sceny czytelnik odbiera jako dotyczące go wczoraj i dziś, a także zapewne – kształtujące obraz przyszłości.
Ta powieść szkatułkowa, bogata w odniesienia do literatury światowej, wciąż zadziwia bogactwem tematyki. Znaleźć w niej można rozważania na temat kondycji sztuki, echa nieustannego konfliktu twórcy z otoczeniem, ale także ciętą satyrę.
W powieści czytelnik, spotyka sie z absurdem, doskonale nakreślonym przez rękę autora, bo czyż szatan może czynić dobro? Motto utworu pochodzące z "Fausta" Goethego, doskonale precyzuje wcielenie zła:
...Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły,
Która wiecznie zła pragnąc,
Wiecznie czyni dobro.
Czytelnik ma wybór: może czytać powieść jako utwór fabularny, rejestrując nieskończone bogactwo wyobraźni, okropieństwa i komizm, a także poetycką wieloznaczność, albo rozszyfrowywać jego konstrukcję historyczną i filozoficzną.
Recenzja książki "Mistrz i Małgorzata" - Robert Frączek
Mistrz i Małgorzata - Michał Bułhakow, czyli powieść życia.
Kiedy ma się opisać jakieś dzieło, które jest bardzo bogate w treści, wielopłaszczyznowe, wizjonerskie, brakuje odpowiednich słów i wszystko co tam tłucze się pod czaszką wydaje się zbyt małe, zbyt prozaiczne. Tak właśnie mam z tą książką - czytałem ją już po raz czwarty, czy nawet piąty i stwierdzam, że za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. To chyba najlepiej świadczy o wielkości książki - wraca się nie tylko dla przyjemności, ale wciąż cieszymy się nią od nowa, odbieramy trochę w inny sposób.
Strasznie się cieszę, że była okazja by o tej książce pogadać na DKK i pewnie można by tak godzinami - każdy trochę coś innego w niej odnajduje, zadaje sobie inne pytania. Walka dobra ze złem, atrakcyjność i jakże inne oblicze ducha zła, pytania o obecność Boga - ach ileż tu można odnaleźć tematów.
W przeszłości pamiętam, że fascynował mnie wątek dialogu Piłata z Jeszuą - wędrownym filozofem, jak go nazywa tu Bułhakow. Te wszystkie sceny, ich plastyczność, klimat, choć tak inne od tych opisywanych w Ewangeliach zostawały w głowie na długo.
Tym razem w trakcie lektury bardzo mocno odkrywałem warstwę "autobiograficzną", czyli postać Mistrza, jego towarzyszki wsparcia i opiekunki. Chodzi mi głównie o cały ten pomysł - proces tworzenia opowieści, która nie jest rozumiana w tamtej komunistycznej rzeczywistości, krytyki, odrzucenia, załamania i nawet niszczenia rękopisu. Ileż w tym wszystkim przeżyć samego autora, który wspierany przez ostatnią żonę do końca życia będzie pracował nad powieścią, mając świadomość, że ona raczej nie ujrzy za jego życia światła dziennego.
No i jeszcze całe to szaleństwo jakie odnotowuje Bułhakow, a które ma miejsce przy okazji "wizyty" Wolanda i jego świty w Moskwie - od biur, urzędników, psychuszki, wszechobecnego strachu, donosów, znikania ludzi, dochodzenia i milicji, która nawet z diabłem chciała wojować aż do funkcjonowania tamtejszych "peweksów". Ach ile w tym ostrej satyry, i przenikliwych obserwacji tamtej rzeczywistości podsuwanej nam niby "przy okazji". Świat, który nie wierzy w Boga, ale w obliczu spotkania z diabłem zaczyna łapać się na tym, że nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć. Świat postawiony na głowie, z jakimiś chorymi zasadami, których głupotę często tu obnażają słudzy diabła, czyli Korowiow i Behemot niszcząc tej złudny ład i porządek.
Nie chcę opisywać wszystkich postaci ani fabuły. Kto nie czytał po prostu zachęcam by sięgnął, kto czytał dawno - zachęcam by spróbował raz jeszcze. Znaleźć tu naprawdę można wiele - i dramat, i groteskę, elementy fantastyki i stylizację na opowieść biblijną. Ale kłopot by zdefiniować ją jednym określeniem - nie potrafię na przykład sensownie wpisać etykiet do tej notki...
A o czym jest ta książka? A to już musicie rozstrzygnąć sami, bo odpowiedzi pewnie może być wiele. Dla mnie nieodmiennie chyba najlepsza przeczytana książka w życiu - mimo upływu lat, każdy powrót do niej przeżywam tak samo - wciąga, fascynuje, zachwyca. I pewnie na fali odświeżę sobie też próby przeniesienia tej powieści na ekran.
Sprawiedliwy Szatan... czyli rzecz o "Mistrzu i Małgorzacie" - Jakub Nowak
Są dzieła które trudno jest zrecenzować. Jak bowiem ocenić bezstronnie książkę, która wywarła wielki wpływ na literaturę, zmieniając ją na zawsze, ale też i na inne gałęzie kultury? Czy można powiedzieć o niej coś więcej, niż powiedział już sam jej sukces? The Rolling Stones pod wpływem tej książki, napisali utwór „Sympathy for a Devil”. Andrzej Wajda nakręcił film „Piłat i inni”. W plebiscycie „Rzeczpospolitej” i „Polityki”, została wybrana najważniejszą powieścią XX wieku, a „Gazeta Wyborcza” wydała ją, w swej kolekcji zawierającej najważniejsze książki, z tego samego okresu. Mowa oczywiście o „Mistrzu i Małgorzacie”, czyli satyrze w czasach ZSRR.
Autorem książki jest Michaił Bułhakow, urodzony w 1891 roku w Kijowie syn prawosławnego teologa. Ukończył studia medyczne. Podczas I wojny światowej, był wielokrotnie mobilizowany do armii. Opisał swe przeżycia, czym naraził się cenzurze. Zarzucono mu kontrrewolucje i zabroniono wydawania powieści, jak również opuszczania kraju, autor nie mógł długo znaleźć pracy. Nieoczekiwanie z pomocą przyszedł nie kto inny, jak sam premier ZSRR, towarzysz Józef Stalin. W 1930 roku zatelefonował do pisarza i wkrótce potem, ten objął posadę w teatrze MchAT. Grywał tu małe role i był asystentem reżysera, choć nadal nie mógł publikować swych książek. W 1939 roku z okazji 60 urodzin Stalina, napisał dla niego sztukę „Batumi”, opowiadającej o rewolucyjnej młodości dyktatora. Nie przypadła ona jednak do gustu obdarowanemu, o czym Bułhakow szybko się dowiedział. Zaprzestał wtedy wychodzić z domu i stracił na zdrowiu. Swojej największej powieści poświęcił 12 lat życia, ostatnie poprawki dyktował żonie, już na łożu śmierci. Doczekał się publikacji swej książki, w latach 1966-67 na łamach gazety „Moskwa”, gdzie jednak była znacznie ocenzurowana. Pełna wersja, ukazała się dopiero w roku 1973.
„Mistrz i Małgorzata” to satyryczna powieść, o warunkach życia w ZSRR. Fabuła składa się, z kilku przeplatających się wątków. Jednym z nich jest miłość pomiędzy Mistrzem a Małgorzatą, drugim wizyta Szata, w ateistycznym przecież kraju. Ostatnim wątkiem jest snuta opowieść, o spotkaniu Piłata i Jeszui, która jest jednocześnie samą powieścią, napisaną przez Mistrza – bohatera książki. Wszystkie te historie przenikają się i łączą, jednocześnie tworząc, oddzielne koleje losów bohaterów.
Przekaz ma wiele symbolicznych odwołań, dygresji i subtelnych żartów. Przez to jej treść, może dla czytelnika wydawać się pozbawiona sensu. Brak logicznego ciągu dalszego, przerywane scenami, które nie posuwają akcji do przodu, lecz zatrzymują ją a nawet cofają, mogą irytować. Czytając tę książkę warto zdać sobie sprawę, iż Bułhakow pisał ją bez nadziei na publikacje. Jest ona dziełem jego życia, które tworzył przez 12 lat! Musi być więc bardzo osobista i ważna dla pisarza, o czym świadczy fakt tworzenia jej, aż do swych ostatnich dni. Znajdziemy w niej, wiele poziomów ludzkiej duszy, ukrytych na kartach tego dzieła.
Nie ma tu jednej właściwej interpretacji. Kim jest kot Behemot? Może być tylko zwykłym pomagierem Szatana, ale równie dobrze samym Stalinem w kociej skórze. Mnogość rozwiązań i zastosowane tu, literackie chwyty są na pewno imponujące. Dzięki temu książka stała się sławna. Dla mnie jednak, była długą przeprawą przez świat, którego kompozycja nie zachęcała do dalszego czytania. Sama narracja odrzuca od zawartej treści, owe przerywania i powroty do zagubionej myśli, były wysoce irytujące. Chwilami zastanawiałem się, czy oby w każdym przypadku, autor wiedział co chce przekazać pod danym symbolem.
„Mistrz i Małgorzata” jest lekturą, po którą każdy miłośnik literatury powinien sięgnąć. Jednak nie każdemu przypadnie ona do gustu, to literatura trudna. Nie tylko przez samą treść, ale przede wszystkim przez specyficzną formę przekazu. Absolutnie zaskoczony sztuką pisarską autora, muszę jednak stwierdzić, iż nie jest to dzieło, do którego wrócę w przyszłości z chęcią.