Spotkanie DKK 25 luty 2013
Filmy tworzą mitologię dwudziestego wieku, a ich gwiazdy są uwielbianymi bóstwami. Na przestrzeni lat, powstało dużo biografii, portretujących reżyserów i aktorów, filmu amerykańskiego. Nasze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, miało na celu, przybliżyć sylwetki gwiazd Hollywood, końca lat 30 i początku 60.
Pozycję supergwiazdy w Hollywood, zdobywało się w tak trudnym i obciążającym psychicznie wyścigu, że uczestnik gonitwy musiał poświęcić się temu bez reszty. Sukces często miał niewiele wspólnego z talentem, przeważnie był dziełem przypadku, znalezienia się gdzieś w odpowiednim czasie.
Ważną rolę odgrywa tu przypadek, ale liczą się również chciwość, spryt i zwyczajne szczęście. W omawianym okresie bycie aktorem, na wysokiej pozycji, wiązało się z budzącą zawiść siłą, a tragedie związane z jej zdobyciem – lub nierzadko raptowną utratą – były często bardziej dynamiczne niż film fabularny.
Bez wątpienia współczesne gwiazdy są inne niż, te sprzed lat. Dziś celebryci mają moc, o jakiej nawet nie śniło się, aktorom starszego pokolenia. Być może w tym tkwi problem. Współczesne gwiazdorstwo, zostało odarte z tradycyjnego nimbu boskości. Dzisiejsze gwiazdy filmowe, wydają się za bardzo ludzkie, zbyt dalekie od naszych fantazji i wyobrażeń, a znacznie częściej utożsamiane z proza biznesu kina.
Mimo rewolucyjnych zmian w technologii, jakie zaszły w kinie od pojawienia się dźwięku w 1927 r., nadal chętnie siadamy w ciemnościach i ogadamy, jak gwiazdy dokonują tego, o czym nawet nam się nie śniło.
Relacja ze spotkania DKK - Barbara Pukało
Ostatnie spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, które odbyło się 25 lutego obecnego 2013 roku, było pierwszym nieksiążkowym spotkaniem. Jego tematem były kino hollywoodzkie końca lat 30-tych i początku 60-tych i najbardziej znane związane z nim postacie. Uczestnicy dzielili się z pozostałymi informacjami dotyczącymi aktorów, którzy przeszli do legendy. Omówiono życie oraz niektóre filmy Audrey Hepburn, Marilyn Monroe, Jamesa Deana oraz Yula Brynnera. Dużo uwagi poświęcono osobowości wymienionych „bohaterów masowej wyobraźni”. Rozważano m. in. Czy Marilyn Monroe mogłaby zagrać Holly w „Śniadaniu u Tiffany’ego”, równie dobrze jak odtwórczyni tej roli Audrey Hepburn? Wspomniana została też postać reżysera Orsona Wellsa.
Dyskusja została wsparta prezentacją zdjęć gwiazd filmowych wyświetlanych na zmianę na ekranie. W trakcie spotkania wypowiedzi zobrazowano także za pomocą filmów, we fragmentach znanych produkcji, w których zagrali omawiani aktorzy. Wśród tych filmów są: „Olbrzym”, „Rzymskie wakacje”, „Śniadanie u Tiffany’ego”, „Król i ja” i „Obywatel Kane”. Każdy mógł sam stwierdzić, co myśli o filmie i ocenić grę aktorską filmowych sław.
Spotkanie było bardzo ciekawe. Rozmowa toczyła się w przyjemnej atmosferze, przy kawie i ciastku, przypominało bardziej towarzyską rozmowę znajomych niż zorganizowaną grupę spotykającą się raz na miesiąc. Było dla mnie zdecydowanie owocne, bo wyniosłam z niego oprócz dobrego wrażenia także kilka nowych informacji.
James Dean - Agnieszka Kowalczyk
James Dean – aktor, którego wybrałam na minione spotkanie DKK, był ikoną popkultury, ale pośmiertnie. Po pierwsze - dlaczego on? Zainspirowało mnie kilka piosenek, w których przewija się jego nazwisko, m.in. u Lana del Rey "Blue jeans". Myślę sobie: no znam jego wizerunek, bo w Internecie mnóstwo jego zdjęć, znam jego nazwisko, słyszałam, że zginął młodo, ale.. no właśnie, niewiele o nim wiem.
Próba dostania biografii jego osoby nie została podjęta - zniechęciłam sie po tym, jak zobaczyłam ile jest pozycji i jak mało bibliotek nimi dysponuje.
Po drugie, fanką czytania biografii nie jestem, ale postanowiłam "wyłapać" przynajmniej esencję z notek w Internecie (choćby Wikipedia), czy filmu dokumentalnego o jego osobie (The James Dean Story 1957 w: youtube.com). I co mnie zaskoczyło? Facet zdobył swój fenomen pośmiertnie, był gwiazdką, która dopiero co zaczyna. Odegrał 3 role - buntownika, wedle preferencji i charakteru. Miał homoseksualne zapędy. I co mnie zaintrygowało to fakt, że on po prostu za wszelką cenę chciał się wybić, pokazywać wśród celebrytów, i dążył do tego poprzez kontakty seksualne, konotacje i kontakty z ludźmi z branży.
Extra, myślę sobie – świat biznesu, artystów, gwiazd, celebrytów, zawsze – było, jest i będzie – wiązało się z uciechą cielesną, seks i pieniądze idą ze sobą w parze.
James lubił adrenalinę był buntownikiem, ale w gruncie rzeczy, nie zaznał w swoim krótkim życiu szczęścia. Amant, to spojrzenie, wydawałoby się wyluzowany styl, papieros w ustach, ale w gruncie rzeczy odczuwam w stosunku do niego, swego rodzaju litość i współczucie. Podoba mi się wizualnie jako mężczyzna, ale czytając historie, czy słuchając wypowiedzi na jego temat - jest mi po prostu chłopaka żal. Może stąd ten jego sukces. Śmierć nagła i tragiczna powoduje dodatkowe emocje, które to stawiają mnie na równi z nim - podobny wiek, empatia, wzruszenie, no szkoda chłopaka, taki młody...Wiem, że lubił wpadać do baru, wypijać dobry alkohol, ale siedzieć w milczeniu i osamotnieniu. Skrywał w sobie wewnętrzną tajemnicę. Tylko ciekawe, co to dokładnie było.
Yul Brynner - Krzysztof Kachniarz
Yul Brynner wydawać by sie mogło, iż jest postacią znakomicie "sformatowaną" przez swoje dwie role, w "Siedmiu wspaniałych" i "Powrocie siedmiu wspaniałych". Tymczasem już pobieżna lektura, jego jakiejkolwiek biografii (w Polsce dostępnej jedynie w sieci), skłania do drobnej refleksji, iż życie pana Brynnera, samo w sobie stanowiło by, materiał na interesujący film.
Porzucony przez ojca, mieszkał wraz z matką i siostrą w Chinach, gdzie chodził do szkoły. W 1934 wyjechał z rodziną do Paryża. Życie Yula Brynnera, choć stosunkowo krótkie, rak płuc zaatakował go w połowie lat osiemdziesiątych, było niezwykle barwne. Poczynając od urodzenia, po dzieciństwo, szkolne lata, czy cygańskie życie w USA, tak niespodziewanie spuentowane rolami w przedstawieniu "Pieśń Lutni". Czy jego najsławniejszy występ, jako króla Syjamu (do niego zgolił głowę, co nadało mu charakterystyczny, rozpoznawalny rys) w przedstawieniu "Król i ja". Wystąpił w nim w sumie ponad 4 tysiące razy. Do tego liczne role w filmach z postaciami Tarasa Bulby i faraona Egiptu na czele.
Wszystko to sprawia moim zdaniem, że warto było zachęcić pozostałych klubowiczów, do bliższego poznania sylwetki aktora, który przez tyle lat swoją postacią, dostarczał tylu niezapomnianych wrażeń.